Nierzadko weekend dla mnie oznacza czas wzmożonej pracy. Tak już jest,
kiedy w tygodniu ma się co najmniej kilka etatów na czele z tym
najważniejszym i angażującym prawie 24 godziny na dobę - byciem mamą.
Więc kiedy tylko mam "wolne", siadam do maszyny i tworzę te moje koty,
sowy, chmury i wszystko inne, co jeszcze na bieżąco wyyślam. I wiecie
co? Uwielbiam to! Choć nie aż tak, żeby wybierać szycie zamiast
piątkowego wspólnego spaceru na Kopiec Piłsudskiego, czy pikniku
połączony z obserwowaniem lądujących samolotów, czy po prostu wyjścia z
rowerkiem na plac zabaw w ciepły letni wieczór z moimi chłopakami. Tak
więc po dzisiejszym spacerze we trójkę siadłam w końcu do maszyny i
zastał mnie wieczór. A kiedy uszyłam, co miałam uszyć, wstałam od stołu i
z dalszej perspektywy zobaczyłam taką ładną grę światła. Chwyciłam za
aparat, któremu ostatnio dałam wolne i z którym chyba najwyższy czas się
przeprosić. Zapraszam Was więc na chwilkę do mojej pracowni.
A tak to wygląda z mojej perspektywy. Dla lepszego wyobrażenia sobie jak tu u mnie jest, podpowiem Wam, że maszyna strasznie hałasuje. Ale ja to lubię, bo kojarzy mi się z domem i Mamą zaszytą przy tym właśnie łuczniku przy coraz to nowych pomysłach i przeróbkach krawieckich. Maszyna jest starsza ode mnie o rok, a Mama podarowała mi ją w prezencie imieninowym dwa lata temu. Nie pamiętam innego prezentu, który by tak zmienił moje życie.
Napisałam ten post zupełnie spontanicznie. Rzadko tak mam, ale to nie znaczy, że pomysłów mi brakuje. Powiedziałabym raczej, że jest ich za dużo i niestety
nigdy nie wyrabiam czasowo, żeby wszystkie zrealizować. Wszystkie
pomysły spisuję w swoim notesie i czekają nieraz bardzo długo. Nawet
niektóre z początków mojego blogowania ciągle nie mogą się doczekać. Mam
teraz taki czas, że lista tych postów się wydłuża, a żadnego
zrealizowanego pomysłu nie skreślam. Powstrzymuje mnie jeden zaległy
wpis, który czeka już z dwa tygodnie i nijak nie mogę się za niego
zabrać, a powinnam. Mam też dużo mniej czasu, bo dostaję sporo zamówień indywidualnych ze sklepu i muszę je zrealizować. I oczywiście ogromnie mnie to cieszy! Tylko głupio mi tak z powodu tej ciszy tutaj i tego, że się nie odzywam. No i sama chętnie wyrwałabym się z tego blogowego marazmu... Tyle pomysłów czeka na pokazanie! Także proszę o jakieś kopy bądź mowy motywacyjne i patenty na to, jak rozmnożyć wolny czas i wziąć się w garść. Do szybkiego (mam nadzieję) zobaczenia!
Gu
11 komentarze
Kochana ode mnie rad nie dostaniesz bo sama mam podobnie...realixuje zamowienia a pimysly leza...chociaz czasem pomysl tak mi siedzi w glowie ze rzucam wszystko inne i go realizuje;) tym sposobem powstal.min organizer na kredki czy torba na hulajnoge;)
OdpowiedzUsuńPatrząc na twoja maszyne widzę od razu moja mame z identycznym Lucznikiem :)
OdpowiedzUsuńPracownia zachęca do pracy :)
OdpowiedzUsuńPrezent cudowny, najlepsze sa właśnie takie :)
Bardzo przytulny kącik! Po mojej 18stce (czyli dawno temu :) ) kupiłam sobie maszynę i miałam ambicję, żeby się nauczyć. Okazało się, że zabrakło nauczyciela i odpowiedniej ilości chęci :) Maszyna leży na strychu i czasem mam ochotę się z nią przeprosić....kto wie, może kiedyś przyjdzie ten dzień :) ściskam!
OdpowiedzUsuńświetnie że masz taki swój kąt wyciszenia w domu!
OdpowiedzUsuńmoja maszyna lezy w szafie. zapomninana, nieuzywana...juz chyba jej nie wyciągne...
Bardzo intymne zdjęcia, można poczuć tę atmosferę "pracy" :)
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia - światło pięknie tworzy atmosferę. Gu skoro juz chwyciłaś za aparat, to zapraszam do fotograficznej zabawy na moim blogu. Może będzie to dla Ciebie impuls do wyrwania się z tego marazmu, o którym piszesz ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Gu, ta prawnia jest cudna, zazdroszczę Ci jej i juź rozumiem czemu takie cuda powstają, w takim miejscu nie mogłoby być inaczej :)
OdpowiedzUsuńWłaściwa hierarchia wartości to ważna sprawa. Blogowanie jest dodatkiem do naszego życia. Kącik twórczy piękny. :)
OdpowiedzUsuńCudny klimat tam u Ciebie wieczorową porą :) Z wielką przyjemnością oglądam zdjęcia,szczególnie, że identyczny Łucznik stał do niedawna u mnie w domu i mam z nim bardzo podobne wspomnienia (dzieciństwo, wspólne szycie z mamą od której wiele lat później dostałam tę maszynę) :) :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Cześć! Jako, że cenię ciebie bardzo jak blogerkę to chciałabym bardzo, nominować cię i zaprosić do wzięcia udziału w akcji na moim blog pt.: "moja pracownia". Wierzę, że zarówno czytelnicy jak i ja byli by bardzo ciekawi gdyby zobaczyli taki post. Będzie mi bardzo miło jak chociaż wejdziesz na bloga i zobaczysz całą akcję. To nic wielkiego jednak dzięki tobie i współpracy innych blogerów może wyjść na prawdę ciekawie. O efektach całej pracy zamierzam stworzyć magazyn, który później będzie opublikowany. Dlatego myślę, że warto wziąć udział i jeszcze raz zachęcam. Więcej informacji na moim blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. kopytkowa.blogspot.com
PS: Jeżeli chcesz zgłosić ten post napisz w komentarzu:)