Na ogół nie obchodzimy walentynek, a data 14. lutego kojarzy mi się bardziej z urodzinami mojej teściowej niż świętem zakochanych. Mam jednak bardzo miłe wspomnienia z tego dnia sprzed kilkunastu (i więcej) lat. I nie, wcale nie chodzi o jakieś tam walentynki w szkole (te wspomnienia są raczej żenujące), ale o walentynki... w domu.
Wydaje mi się, że to była głównie domena Taty, choć może i Mama miała w tym współudział. Zawsze 14 lutego dostawaliśmy jakieś drobne upominki czy kwiaty, siadaliśmy razem do stołu pełnego czekoladowych serc i świętowaliśmy ten dzień bardzo rodzinnie. Tradycja godna kontynuowania, prawda? Tak właśnie pomyślałam w tym roku i jak na prawdziwie rodzinne świętowanie, zaangażowałam w przygotowania obu moich chłopców.
Przy takich i innych okazjach (lub nawet bez okazji) kieruję się powiedzeniem "przez żołądek do serca". Dobre ciasto czy deser to jedna z najlepszych niespodzianek dla moich chłopaków (i tych małych i tego całkiem dużego), a jeśli zaglądacie tu od dłuższego czasu, to wiecie, że nie byłabym sobą, gdybym nie dorzuciła od siebie choćby symbolicznej dekoracji tematycznej. Razem z Kubą i Franiem zrobiliśmy więc serduszkowe "cake toppery" (Jaki to ma odpowiednik po polsku? "Piki"?) na ulubiony tort bezowy. Może czerwonych serduszek jakoś nie leży w naszej estetyce, więc postawiliśmy na kolory, subtelna kreskę i kreatywność. Chłopcy w całości odpowiadali za warstwę artystyczną, ja tu tylko wycinałam i przyklejałam wykałaczki. Fajnych sobie wychowuję pomocników, no nie?
P.S. Gwoli ścisłości - ja tu tylko wycinałam i przyklejałam do wykałaczek.
Mam też propozycję drugą, już dla trochę starszych pasjonatów drobnego DIY. Do tego potrzebujecie tylko kawałek drucika, dwustronną taśmę klejącą (najlepiej odcinać i przyklejać kawałkami wokół drutu) i skrawki kolorowych włóczek.
Bez względu na to czy i jak obchodzicie walentynki, taką słodką niespodziankę możecie zrobić w każdej chwili, nawet bez pomocników. Brak okazji tez jest dobrą okazją.
P.S. Jestem wierna Moim Wypiekom i nasz ulubiony tort bezowy to ten kawowy, najlepiej z wiśniami lub innymi kwaśnymi owocami.
8 komentarze
Kochana bardzo dobry pomysł:) natchnęłaś mnie i jutro własnie przygotuję coś dla moich chłopaków:) Może czekoladowe serca i pyszna kolacja:) Walentynki nie musza przecież kojarzyć się tylko z romantycznym wypadem we dwoje. Przecież równie dobrze można spędzić je rodzinnie:)
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry powód, by połasować ;)
OdpowiedzUsuńFajnych fajnych! :)
OdpowiedzUsuń...Myślę, że każdy powód by spędzić czas z najbliższymi jest dobry.
Bardzo bym chciała tak pozytywnie zapisać się we wspomnieniach dzieci....
Pozdrawiam :)
Wyborny pomysł.
OdpowiedzUsuńPiki, pikery - chyba jakoś tak ;) Jak by ich nie nazwać w Waszym wydaniu są przeurocze :D
OdpowiedzUsuńnasze walentynki to również wspólny dzień na słodko, chociaż przyznaję, z mniejszym nieco zaangażowaniem w dekoracje niż u was...
OdpowiedzUsuńPieknie razem wspolnie spedziliscie dzien :)) Cuudna dekoracja Wam wyszla :)) Pozdrawiam Was Cieplutko :))
OdpowiedzUsuńAle ekstra!!!
OdpowiedzUsuń