Naprawdę długo zastanawiałam się co napisać w tym poście, co nie byłoby zwykłym pitu pitu w stylu "hej kochani, patrzcie na mój salon po metamorfozie!" Ale ani nie chcę nazywać tego szumnie metamorfozą, bo zmiany zachodziły tu bardzo powoli już od dłuższego czasu i nie są jakieś szalenie spektakularne; ani nie pokażę Wam tak pożądanego zestawienia zdjęć "przed" i "po". Mogłabym też wciskać Wam kit, że ten salon zawsze wygląda tak jak na dzisiejszych zdjęciach i do pełnego jego obrazu brakuje tam tylko mnie w zwiewnej sukience popijającej zieloną herbatę. Faktycznie - tak tu BYWA, jednak z racji tego, że jestem mamą dwójki chłopców, najczęściej wygląda to zgoła inaczej...
Okazuje się bowiem, że sofa jest najlepszym materiałem na karetkę, wyścigówkę czy statek (obowiązkowo wyładowany pluszowymi pasażerami), w ramach siesty można położyć się na niej całą rodziną (piętrowo!) i poczytać książkę, a po odpoczynku rozłożyć na części pierwsze i zbudować na podłodze materac do ćwiczenia fikołków. Okrągły stolik jest wprost stworzony do robienia okrążeń samochodzikami, a wzorzysty dywan aż się prosi, żeby zaparkować na nim auta i zbudować garaże. Gałąź najczęściej tylko przeszkadza przy wyświetlaniu starych bajek na projektorze i ląduje w kącie, a rattanowe krzesło jest najwygodniejszym fotelem kinowym mieszczącym na raz aż dwójkę małych widzów.
Wiecie już jak z grubsza wygląda nasze salonowe życie rodzinne, wiecie jak wygląda ten sam salon kiedy dzieci śpią lub bawią się w swoim pokoju, dodam więc tylko trzy słowa na temat samego wystroju i tego, co się w nim zmieniło w ostatnim czasie. Długo moglibyście szukać w archiwum postów poświęconych tym kątom -
jestem prawie pewna, że ostatnie pojawiły się tu dobre trzy czy cztery lata
temu. Jeśli chcecie jednak pobawić się w "znajdź pięć różnic" na podstawie aktualnych i starych zdjęć, nie czytajcie kolejnych zdań, bo zaraz tu wszystko opiszę.
Jakiś czas temu zdecydowaliśmy się na zmianę sofy i beżowy narożnik zamieniliśmy na szarą sofę o klasycznej, prostej sylwetce (i ze zdejmowanymi pokrowcami, juhuu!). Teoretycznie oba meble są trzyosobowe, ale w praktyce na takiej prostej sofie bez szezlonga mieści się u nas więcej osób, a przy okazji jest jakby więcej miejsca w tej części salonu. A raczej... było, bo szybko zapełniłam je małym stolikiem kawowym i rattanowym fotelem, o którym pisałam już tutaj kiedyś. Z
początkowego wystroju naszego salonu została tu chyba tylko ta sznurkowa
pufa (do której jednak co jakiś czas dorzucam wypełnienia, bo robi się sflaczała). Od jakichś dwóch lat mamy tu też wzorzysty dywan, o który mnie często pytacie. Wcześniejszy dywan był wprawdzie nieco milszy w dotyku, ale szybko się okazało, że ciemnoniebieski kolor to chybiony wybór - widać było na nim dosłownie każdy paproch. Ten obecny służy nam bardzo dobrze i fajnie komponuje się z różnymi dodatkami, czy to tymi obecnymi czy z innymi w bardziej intensywnej kolorystyce.
Tutaj namiary na konkretne rzeczy z mojego obecnego salonu:
Rattanowy fotel - vintage z OLX
Żółty stolik - IKEA GLADOM
Sofa - IKEA KARLSTAD
Dywan - Komfort, seria Star
Świecznik - Ib Laursen
Kubek - Bloomingville
Tablica z typografią - handmade mojego Męża
Doniczki - targi staroci, kolorowe z livebeautifully.pl
Poszewki, wazoniki - zbieranina z kilku lat (jeśli chcecie namiary na jakieś konkretne, pytajcie, aczkolwiek domyślam się, że większość już jest niedostępna)
A jak u Was wygląda salon w wersji real life? Chcecie zobaczyć nasze migawki na Insta Story albo Facebooku? Chyba powinnam znaleźć w moim archiwum jakieś przykłady tego, o czym pisałam :)
6 komentarze
Ech no lubie tu zaglądać i sobie poczytać jak pieknie tworzysz swoj świat! :) dzieki :)
OdpowiedzUsuńWspaniała aranżacja
OdpowiedzUsuńdziękuję! myślałam, że tylko u mnie salon to kolejny pokój zabaw Małego Człowieka i w razie wizyty gości trzeba go odgruzować ;) tak czy siak BARDZO przyjemnie tam u Was :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzalenie podoba mi się Twój salon. Kolory, wzory, lubię bardzo. Mojemu M też by się podobał, bo ja lubię niebieski, a on ciepłe kolory :D A u Ciebie wszystko to jest.
OdpowiedzUsuńNasz salon jest sypialnią w nocy, salą telewizyjną, biurem, warsztatem, prasowalnią, suszarnią, pracownią plastyczną dzieci. Jadalnią i salą zabaw, a jak trzeba to i miejscem spotkań zespołu i pracownią projektową. Ech, ciężkie życie na dwóch pokojach :D
Chyba właśnie szaleję z zazdrości - ja też chcę taki salon! Dziś pierwszy raz wpadłam na Twojego bloga i tak mi dobrze na sercu oglądać te fotki! Dzięki za moc inspiracji!pozdrawiam Robak XXL
OdpowiedzUsuńGdzie została kupiona różana poduszeczka ? :D
OdpowiedzUsuń