"Mamo, no powiedz w końcu dla kogo te rękawiczki! Jak nie dla mnie ani Franka to może dla Antka? Albo Tymka?" Kwestia rękawiczek, które dziergałam dzielnie od ponad miesiąca pozostawała dla chłopców zagadką aż do wczorajszego dnia. Nie powiem - szalone to było przedsięwzięcie, zwłaszcza dla kogoś kto na drutach robi raptem od dwóch miesięcy i na koncie ma zaledwie dwie czapki....
Ostatnio mam na tym blogu jakąś skłonność do popadania w przesadę - jak zaczynam posty o dekoracjach imprezowych to jadę po całości z tematem od maja do września, a jak piszę pierwszy post w stylu "jak zrobić..." to nagle zamieniam się w Ciocię Dobra Rada i produkuję jeden poradnik za drugim. Strach pomyśleć co będzie jak już zabiorę się za wpisy o urządzaniu...
"Tak!", "Chcemy!", "Ale już!" - no musiałabym być nieczuła, żeby wobec tak żywiołowych odpowiedzi na rzucone na Facebooku pytanie pozostać obojętną. To, że na ponad tydzień przed początkiem adwentu zamieszczam takiego posta jest swego rodzaju ewenementem, bo zazwyczaj budzę się w ostatniej chwili i siedzę po nocach przygotowując kalendarz adwentowy last minute. Nie tym razem, nie tym razem... I pewnie właśnie z racji...
Naprawdę długo zastanawiałam się co napisać w tym poście, co nie byłoby zwykłym pitu pitu w stylu "hej kochani, patrzcie na mój salon po metamorfozie!" Ale ani nie chcę nazywać tego szumnie metamorfozą, bo zmiany zachodziły tu bardzo powoli już od dłuższego czasu i nie są jakieś szalenie spektakularne; ani nie pokażę Wam tak pożądanego zestawienia zdjęć "przed" i "po". Mogłabym też wciskać...
Makrama na pierwszy rzut oka może się wydawać trudna, a rysunki objaśniające poszczególne sploty - zbyt skomplikowane. Zgadzam się - pierwsze podejście do makramy po 15 latach przerwy poczyniłam jakiś rok temu i poddałam się po piętnastu minutach prób rozszyfrowania rysunków i tego który sznurek idzie gdzie i jak. A jednak - kojarzycie moją makramową girlandę z urodzin w stylu boho? Zrobiłam ją...
Niby co roku obchodzę urodziny, niby ta trójka na przedzie nic nie zmienia, a jednak - ta trzydziestka ma w sobie to coś, że chce się ją świętować jakoś tak... bardziej. W mojej głowie wyglądało to w ogóle super-hiper: przyjęcie w wysokich trawach na naszej działce przed domem, niski stół z desek, siedziska z poduch i kocy, lampki, świece, wianki i te sprawy...
Ten pokój należy do dzieci. Zdecydowanie. I choć jest spełnieniem moich marzeń i - przyznaję - są tam rzeczy, które kupuję bardziej dla siebie, to pierwsze skrzypce grają w nim moi synkowie. Dlatego dzisiaj po pokoju chłopców oprowadzi Was Franek, a ja pokażę tą przestrzeń tak, jak powinnam już dawno temu - z zabawą na pierwszym planie, bałaganem (odrobinę) kontrolowanym, z latającymi zabawkami...
W ostatnim wpisie zapraszałam Was na przyjęcie mojego synka (link tutaj: Leśne urodziny 5-letniego odkrywcy), lecz czymże byłyby owe leśne urodziny bez... lasu? Dlatego też od początku wiedziałam, że jeśli tylko pogoda pozwoli (czyt. nie będzie lało jak z cebra), po torcie i kawie zabieramy wszystkich naszych gości w plener. Dla tych najmłodszych (choć w trakcie okazało się, że wiek jednak nie...
Wybaczcie jeśli się powtarzam, ale muszę tu zdementować pogłoski, że nasze życie to jedna impreza za drugą i codziennie beza na kolację. Faktycznie, sądząc po moich ostatnich wpisach tu i zdjęciach na Instagramie, trochę tak to wygląda. I prawdą jest, że począwszy od maja aż do października równo co miesiąc mamy jakąś dużą okazję do świętowania całą rodziną. Znacie mnie już trochę, więc...
Podobno nieumiejętność przyjmowania komplementów i paląca potrzeba tłumaczenia się jest typowa dla Polek. Wiecie... -"Jakie pyszne ciasto zrobiłaś!" - "No co Ty, przecież się przypaliło." Albo: -"Ładna sukienka." - "Eee, stara przecież." O ile z miłymi słowami pod swoim adresem już nauczyłam się obchodzić i po prostu za nie dziękować, to w pewnej kwestii ciągle czuję, że powinnam wszystkim dookoła tłumaczyć i wyjaśniać,...
Moje zamiłowanie do organizowania przyjęć, duża rodzina i małe mieszkanie inspirują (żeby nie powiedzieć zmuszają) do kreatywnego podejścia do tematu rodzinnych imprez. Jak się domyślacie, nie tak łatwo zmieścić dwadzieścia kilka osób w niespełna 50-metrowym mieszkaniu, znaleźć każdemu miejsce siedzące, nakarmić i wymyślić sposób na ujście energii, która buzuje w gromadce dzieci. Rozwiązanie? Urodzinowy piknik! ...
...budujemy dom! Nigdy nie byłam żądna wielkich przygód, nie miałam zamiaru podbijać świata i robić spektakularnej kariery. Wyłączając okres wczesnoszkolny, kiedy oczywiście śniłam o tym, żeby zostać piosenkarką / tancerką / łyżwiarką (a kto nie chciał?!), marzenia mojego życia można właściwie streścić tak: być szczęśliwą, mieć męża, dzieci i dom z ogrodem. Kropka. W tym roku skończę trzydzieści lat i wygląda na to,...
A biorąc pod uwagę to, jak długo zbierałam się do opublikowania tego posta i ile razy o tym mówiłam, to chyba nie bajka, a raczej legenda. Legenda o tym, jak Gu wesele swojej siostry dekorowała. Ten post, jak dobre wino, musiał dojrzeć. Za kilka tygodni pierwsza rocznica ślubu (sic!) i wesela, które pomagałam przygotować siostrze. Chciałam duży nacisk położyć na słowie "pomagałam", bo...
Rattan is the new black! Ale wiecie to już, prawda? I pewnie tak samo jak ja, niektóre zdjęcia z Pinteresta z rattanowymi kołyskami i krzesełkami w pokojach dziecięcych czy ławkami w salonach i na tarasach znacie już na pamięć? A OLX-owa aplikacja codziennie powiadamia o kolejnych nowych wynikach wyszukiwania pt. "rattan"? Tak, z pewnością jest tu nas takich wiele, co nie znaczy, że...
Naprawdę nie potrzeba wiele. Nie trzeba za każdym razem dwoić się i troić, obkupywać się co roku w nowe dekoracje czy wymyślać fikuśnych pisanek. Wystarczy ulubiony obrus, kilka kropel swoich kolorów, znalezione na pchlich targach wazoniki i doniczki, a w roli dekoracji... po prostu wiosna! Rośliny na chwilę pożyczone z balkonu, kwiatki zerwane przy drodze lub w parku, gałązki z przyciętych krzewów (Gorąco...
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak spontanicznie chwyciłam za aparat i zrobiłam zdjęcia temu, co akurat miałam na stole. Bez planowania tego z wyprzedzeniem, bez nastawiania się, czekania na odpowiednią pogodę, ustawiania rzeczy i wielkiego sprzątania. Nie pamiętam też, kiedy ostatnio we wpisie miałam tak mało turkusu i mięty, o pastelach nie wspominając. I prawie żadnych elementów dziecięcych! ...
Ten post powinien mieć podtytuł: "od zapomnianej poduszki po gwiazdę pokoju" lub "wałkowania pomponów ciąg dalszy". Prawda, sama zaczynam mieć ich chwilowy przesyt, ale dane Wam słowo zobowiązuje. Dziś kolejny pomysł na wykorzystanie pomponów - na tapetę bierzemy poduszkę i nadajemy jej trochę... krągłości! ...
W ciągu ostatnich czterech lat popełniłam dziesiątki przeróżnych girland. Nie wiem czy można to już nazywać bzikiem (jak w kultowej piosence z dzieciństwa) czy może mieści się to jeszcze w granicach normalności, ale wiem na pewno, że girlanda jeden z moich ulubionych elementów dekoracyjnych i chyba jeszcze długo mi się nie znudzi. Kiedy ostatnio pokazywałam Wam jak zrobić pompony z włóczki, zastanawiałam się...
Mam wrażenie, że mniej więcej od drugiego stycznia połowa blogów i trzy czwarte Instagrama żyje tylko tematem pt. "przywoływanie wiosny". O ile w styczniu czy jeszcze w trakcie ferii zimowych trochę się z tego śmiałam (no bo co jak co, ale z TAKIEJ zimy jak tegoroczna trzeba było korzystać na maksa zamiast myśleć o jej końcu), teraz traktuję sprawę poważnie i wpadam w...
Na ogół nie obchodzimy walentynek, a data 14. lutego kojarzy mi się bardziej z urodzinami mojej teściowej niż świętem zakochanych. Mam jednak bardzo miłe wspomnienia z tego dnia sprzed kilkunastu (i więcej) lat. I nie, wcale nie chodzi o jakieś tam walentynki w szkole (te wspomnienia są raczej żenujące), ale o walentynki... w domu. ...
Gdybym miała stworzyć swój osobisty ranking rzeczy-do-zajęcia-się podczas chorowania, szydełkowanie byłoby w czołówce. (*Mowa tu jednak o luksusie w postaci chorowania samej, podczas gdy dzieci i mąż są zdrowi i zajmują się sobą.) No bo tak: można sobie siedzieć w spokoju w łóżku, z ciepłą herbatą pod ręką i błogo nie myśleć o niczym tylko machać tym szydełkiem i liczyć słupki i półsłupki....
Niezmiennie od półtora roku to moje najbardziej ulubione miejsce w mieszkaniu. Może dlatego, że jest najbardziej kolorowe (choć w całym mieszkaniu od kolorów nie stronię), albo dlatego, że spędzam w nim dużo beztroskiego czasu w ciągu dnia, a może kluczowe jest to, że jako jedyne było planowane i urządzane na spokojnie przez dobrych kilka miesięcy, a nie w tydzień, jak reszta naszego wynajmowanego...
"Gdzie trzymać zabawki?" To pytanie na przemian z prośbami o pokazanie swoich pojemników na zabawki widzę chyba co drugi dzień na facebookowych grupach o urządzaniu pokoi dziecięcych. I słusznie, w końcu odpowiednie ogarnięcie tematu przechowywania całego dziecięcego dobytku potrafi zaoszczędzić wyrywania sobie włosów z głowy przy codziennym sprzątaniu. Zamiast rozpaczliwie pytać siebie: "gdzie upchnąć te wszystkie szpargały???", w porę zadbaj o to, żeby...
Strasznie nie lubię tego powiedzenia "Święta, święta i po świętach". Dla mnie ciągle nie jest PO Świętach - jeszcze się nimi nie nacieszyliśmy, nie naśpiewaliśmy się jeszcze kolęd, a choinki na pewno jeszcze długo wynosić nie będziemy. Dlatego choć część zdjęć do dzisiejszego posta powstało jeszcze przed Świętami i miało pokazywać jedną z moich proponowanych świątecznych aranżacji stołu, pokażę Wam je dzisiaj, bo...