...Spełnione! Dwie i pół godziny szlifowania i zdzierania starego lakieru, ale warto było. Jest satysfakcja z takiej pracy. Przedstawiam Wam zatem mojego nowego jasno turkusowego biurkowego przyjaciela.
Komodę chyba ostatnio pokazywałam jakoś w styczniu i od tej pory zmieniło się na niej niby niewiele (domki i druciana patera w roli świecznika zostały), ale przez zmianę kolorystyki jest zupełnie inaczej.
Komentarz Męża: "Ale ja Ci to na ciastka kupiłem." Tak, tak, dostałam ją w prezencie do kompletu z książką o wypiekach i deserach, ale jakoś częściej służy mi do innych dekoracji ;)
Latarenki domki kojarzące się głównie z zimowym czasem u mnie w wersji wiosennej.
I "pogniecione" ceramiczne osłonki tym razem w roli świeczników.
PS. U mnie właśnie wyszło piękne słońce. Przesyłam go Wam razem z tymi zdjęciami. Dobrego dnia!
35 komentarze
Ja chętnie przygarnę trochę słoneczka ;-)
OdpowiedzUsuńKrzesło cud, miód i maliny ;-)
efekt znakomity, jest pięknie i bardzo wiosennie
OdpowiedzUsuńPiękne krzesło :) i kolorek wybrałaś cudny :)
OdpowiedzUsuńTrochę myślałam nad tym, jaki wybrać, ale w końcu stanęło na ukochanym jasnym turkusie :) To silniejsze ode mnie!
UsuńKochana wyszło cudne:))))))))))) i pasuje jak ulał do reszty dekoracji , świeczuszki bosko i wakacyjnie:))
OdpowiedzUsuńbuziaki
Trzy rzeczy!
OdpowiedzUsuńKrzesło-bajeczne! Zazdroszczę! chętnie cos takiego sama bym stworzyła, ale starego fajnego krzesła brak....może by kupić coś....
Domki-skąd Ty je wytrzasnęłaś? bardzo mi się podobają! Uniwersalna dekoracja!
Osłonki na doniczki- zdecydowanie podoba mi się pomysł wykorzystania ich jako świeczniki! Strzał w 10!!!
pozdrawiam
Do niedawna też tylko marzyłam o takich krzesłach, ale zaczęłam szperać po necie i najpierw trafiło się czerwone, którego nie będę przemalowywać, a teraz to. Szukaj i szperaj, a wcześniej czy później na pewno coś znajdziesz :)
UsuńOba domki dostałam w prezencie. Sama podpowiadałam "prezentodawaczom" skąd takie wziąć, więc pamiętam: sklep Wymarzone Wnętrze. Z tym, że to było jakoś jesienią/zimą, więc nie wiem, czy jeszcze będą. Ale na pewno w okresie bożonarodzeniowym się pojawią.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cudowne krzesło:)
OdpowiedzUsuńKrzesło ma teraz przecudowny kolor, szczerze Ci go "zazdraszczam" ;)
OdpowiedzUsuńE tam, zamiast zazdraszczać możesz sama sobie takie zrobić :) Serio, trzeba tylko krzesło znaleźć.
UsuńŚliczny kolorek, piękne krzesełko :)
OdpowiedzUsuńKrzesło wyszło przepiękne!
OdpowiedzUsuńJeju... uwielbiam te krzesła. A Twoje miętowe skradło moje serce :) Kawał dobrej roboty :)
OdpowiedzUsuńJa też :) Mam już czerwone, trochę inne, a docelowo chciałabym mieć kiedyś każde inne w innym kolorze. Ale to takie plany na dom, duży drewniany stół i tak dalej :)
UsuńPiękny turkusowy :-)
OdpowiedzUsuńu mnie niestety słoneczka brak, tylko ciężkie czarne chmury przysłaniają całe niebo,
ale przynajmniej przestało padać więc może słonko niedługo się też pojawi
miłego dnia:-)
o jak pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo cudnie wyszło Tobie to dzieło. :)
OdpowiedzUsuńSuper. Bardzo podobają mi się te gniecione osłonki:)
OdpowiedzUsuńBrawo! Widzę że jednak je kupiłaś:)) i są super!!
OdpowiedzUsuńZdradź mi Kochana co to za farba, ja dalej przed wielkim szlifowaniem i teraz w mojej głowie żółty kolor:))
No jednak! Nie mogłam ich sobie wybić z głowy. Choć myślałam i myślałam i na szczęście wymyśliłam dużo tańszy sposób na ich transport (a właściwie jego, choć zastanawiam się, czy by mu brata nie dokupić jednak ;).
UsuńFarba to miks białej farby z Casto (ich seria Colours, satynowa wodnorozpuszczalna) i turkusowego pigmentu z tego samego sklepu. Mąż był sceptyczny co do pigmentu, ale zmalowałam już trochę rzeczy z tym turkusowym i miętowym pigmentem i póki co nie miałam żadnych wpadek, a kolorki wychodzą bardzo ładne. Tylko tak po kropelce trzeba dawać. Czekam na efekty Twojej metamorfozy :)
dzięki za te cenne wskazówki :) juz jestem po pierwszym szlifowaniu, zostały mi tylko kosmetyczne poprawki i malowanie :)
UsuńWarto sie było pomęczyć nad tym krzesłem,dla takiego efektu :) Piękne!!!!
OdpowiedzUsuńMiłego tygodnia!
Oj tak. A sama ta robota mnie niesamowicie kręciła :) Radocha jakich mało ;)
UsuńPiękne krzesło, torba/kosz zresztą też
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie zaaranżowane i krzesełko ma wyśmienity kolor. A mąż musi się pogodzić, że to co do ciastek - czasem musi posłużyć też do czego innego (uspokajam Pana męża, że w życiu kobiet z pasją jedynie mężowie nie zostają poddani zmianom swego przeznaczenia ;)
OdpowiedzUsuńHa, święte słowa :)
Usuńdużo pracy było, ale marzenie się ziściło! :-D
OdpowiedzUsuńpiękne krzesło w cudownym kolorze... Ahh...
cudne jest to krzesło! ma taki ładny kształt i ten turkus - kolorek znakomity:))))
OdpowiedzUsuńi widzę, że też lubisz cynowe domki:)
pozdrawiam cieplutko
Piękny kolor :)
OdpowiedzUsuńAleż fajowy kolor Ci wyszedł, żeby nie napisać: mój ulubiony. Ale ale, czy ono nie było czerwone jeszcze niedawno?
OdpowiedzUsuńTo jest inne krzesło. Czerwone ma trochę inny kształt i zdecydowałam, że pozostanie czerwonym :)
Usuńwiosennie sie robi :-)
OdpowiedzUsuńi dziękuję za słońce ;-)
No moja Droga, krzesło jakbyś z moich snów :))) Boskie, widziałam też już kącik biurowy, też boski!!! Moje klimaty, zresztą wiesz :D Dziękuje CI za miły komentarz pod postem, pomału zaczynam się ogarniać. Może wysmaruje jaki post w weekend :))) Kąci biurkowy też dopieszczam, więc niedługo coś pokaże, też powinien Ci się spodobać ;) Buzialki! Skąd doniczki, mam identyczne z Danii?
OdpowiedzUsuńHah, dzisiaj sobie przypomniałam, że mnie też się kiedyś śniło turkusowe krzesło ;) Ach my krzesłowe wariatki. Biurko pokażę jutro w całości i detalach, więc zapraszam. A ja czekam na całość Twojego :) Doniczki faktycznie kojarzę z Twojego kuchennego parapetu. Ja mam jeszcze błękitną bez wzorków, a są ze sklepu Live Beautifully. Uściski!
Usuńświetny kolorek. ujmuje mnie twoja nieoczywistość wykorzystania dekoracji.
OdpowiedzUsuń