Ktoś podsumuje ten post słowami "wyciągnęła se naczynia na stół i zrobiła zdjęcia", "wielka mi sztuka przestawiania kubków", "co to ma wspólnego z blogowaniem o wnętrzach? - Lepiej by napisała o stylach w projektowaniu wnętrz." Tylko czy na pewno o to ostatnie chodzi na moim blogu? Ano zupełnie nie. Nie mam zamiaru ani ambicji być wyrocznią w dziedzinie projektowania wnętrz - nigdy zresztą mi to nie przyszło na myśl. Nie jest to blog "edukujący" o stylach w aranżacji wnętrz czy ikonach designu. Ja tu po prostu otwieram przed Wami drzwi swojego domu i dzielę się kadrami ze swojej codzienności, swoistymi kartami z domowego pamiętnika. Spotkałam się kiedyś z opinią, że to o wiele bardziej intymne niż pokazywanie non-stop swojej twarzy na blogu modowym. Czy jest to więc ciągle blog wnętrzarski? Bardziej pasowałoby tu określenie "homestylowy" (home + lifestyle) wypracowane kiedyś wspólnie z innymi blogerkami na forum internetowym. Odnosi się właśnie do takich blogów, których autorki pokazują głównie swoje zdjęcia swoich domów i zmian w ich wystroju, a nie ograniczają się do wklejania zdjęć inspiracji itp. znalezionych w Internecie. Czy blogi homestylowe są gorsze od "poważnych" blogów wnętrzarskich? Są przede wszystkim inne, a takie generalizowanie i wartościowanie po prostu boli, kiedy wkłada się w tą swoją blogową rzeczywistość tyle serca, czasu i zaangażowania...
Rozpisałam się jak dawno (to kawa z kubka w niebieskie wzorki tak na mnie chyba podziałała ;), a miało być tylko o tym, że terapeutyczne właściwości fotografowania swoich aranżacji znają chyba tylko inne blogerki tym się zajmujące. Zapraszam Was na efekty mojej przedwczorajszej zdjęcioterapii z czasów, kiedy jeszcze było słońce. Nie wiem jak Wam, ale mnie takie twórcze działania z aparatem często poprawiają humor i wyrywają z marazmu.
W roli głównej wystąpiła moja powiększająca się kolekcja ceramiki Bloomingville. Bardzo ją lubię za te subtelne wzorki, ich różnorodność i to, że dowolnie można ze sobą komponować elementy z różnych kolekcji. Sama kupiłam tylko dwa kubeczki, a to, że kolekcja się powiększa, to zasługa Moich Bliskich. Teraz każdy jej element kojarzy mi się z jakąś inną miłą okazją :)