No właśnie... Wszystko pięknie, kiedy mamy do wyboru dziesiątki odpicowanych sal w eleganckich restauracjach i możemy przebierać do woli szukając tej, która jest najbliższa naszej wizji. Sprawa ma się zupełnie inaczej, kiedy wyboru zupełnie nie ma albo jest ograniczony do dwóch miejsc: remiza albo sala w domu kultury (Kto tak jak ja pochodzi z małej miejscowości, pewnie będzie wiedział o czym mówię ;). Wtedy to miejsce dyktuje warunki i wizja wystroju musi powstać na nowo. Najczęściej trzeba samemu nieźle się nagimnastykować, żeby całkowicie ją odmienić, ale warto podjąć takie wyzwanie. Satysfakcja gwarantowana - mówię to z własnego doświadczenia!
Od mojego ślubu minęło już prawie trzy lata, ale ostatnio miałam okazję obserwować przygotowania do ślubu mojej kuzynki. Obie zdecydowałyśmy się wziąć ślub w naszej rodzinnej miejscowości, gdzie z tzw. zapleczem weselnym krucho i od początku wiadomo, że nie znajdziemy tu wymarzonej sali rodem z zagranicznych inspirujących zdjęć ślubnych. Ale od czego mamy głowy pełne pomysłów i zapał do tworzenia?
Kasia przez dłuższy czas głowiła się nad tym, co zrobić z tym nieszczęsnym pomarańczem na ścianach. Wymyśliła, że po pierwsze wyciszy go trochę dużą ilością bieli w postaci upiętych tkanin, a po drugie: wykorzysta go jako jeden z kolorów przewodnich w dekoracjach. Powstała ciekawa paleta barw, dość nieoczywista na tę okazję, ale bardzo miła dla oka. Pomarańcze, róże i biel pięknie komponowały się zwłaszcza w licznych bukietach kwiatów porozstawianych na stołach oraz pomponach z bibuły wiszących nie tylko na sali, ale też w mniej reprezentacyjnych miejscach takich jak klatka schodowa czy korytarz. Kiedy przejrzycie zdjęcia, zobaczycie, że do tak efektownej metamorfozy sali wcale nie trzeba wiele: wystarczy sporo różnokolorowej bibuły, najzwyklejsze słoiki, które można ozdobić sznurkami, wstążkami czy papierowymi ażurowymi serwetkami; dużo świeżych kwiatów, kolorowe ramki i zdjęcia. Natomiast bardzo dużo potrzeba czasu i chęci, żeby wszystko zrobić samodzielnie (tutaj jedyną rzeczą, która była zlecona dekoratorce było upięcie tkanin pod sufitem i na ścianach). Co do tego, że warto, nie mam wątpliwości. Zobaczcie sami, jaki efekt można uzyskać!
Od mojego ślubu minęło już prawie trzy lata, ale ostatnio miałam okazję obserwować przygotowania do ślubu mojej kuzynki. Obie zdecydowałyśmy się wziąć ślub w naszej rodzinnej miejscowości, gdzie z tzw. zapleczem weselnym krucho i od początku wiadomo, że nie znajdziemy tu wymarzonej sali rodem z zagranicznych inspirujących zdjęć ślubnych. Ale od czego mamy głowy pełne pomysłów i zapał do tworzenia?
Kasia przez dłuższy czas głowiła się nad tym, co zrobić z tym nieszczęsnym pomarańczem na ścianach. Wymyśliła, że po pierwsze wyciszy go trochę dużą ilością bieli w postaci upiętych tkanin, a po drugie: wykorzysta go jako jeden z kolorów przewodnich w dekoracjach. Powstała ciekawa paleta barw, dość nieoczywista na tę okazję, ale bardzo miła dla oka. Pomarańcze, róże i biel pięknie komponowały się zwłaszcza w licznych bukietach kwiatów porozstawianych na stołach oraz pomponach z bibuły wiszących nie tylko na sali, ale też w mniej reprezentacyjnych miejscach takich jak klatka schodowa czy korytarz. Kiedy przejrzycie zdjęcia, zobaczycie, że do tak efektownej metamorfozy sali wcale nie trzeba wiele: wystarczy sporo różnokolorowej bibuły, najzwyklejsze słoiki, które można ozdobić sznurkami, wstążkami czy papierowymi ażurowymi serwetkami; dużo świeżych kwiatów, kolorowe ramki i zdjęcia. Natomiast bardzo dużo potrzeba czasu i chęci, żeby wszystko zrobić samodzielnie (tutaj jedyną rzeczą, która była zlecona dekoratorce było upięcie tkanin pod sufitem i na ścianach). Co do tego, że warto, nie mam wątpliwości. Zobaczcie sami, jaki efekt można uzyskać!