Takie właśnie lubię najbardziej. Dzisiaj w wersji prosto z pudełka, a po Świętach pokażę jak wykorzystałam je do dekoracji mieszkania.
A to świąteczna wersja mojej mini-pracowni w salonie. Wszystko przygotowane do pakowania prezentów.
Jak widać nie jestem oryginalna w kwestii kolorystyki świątecznych dekoracji. Czerwień rządzi. O ile normalnie nie szaleję za tym kolorem i tak naprawdę mało go u mnie, tak na Święta z lubością przystrajam nim mieszkanie. Lubię to, jak całkowicie odmienia mieszkanie i wprowadza świąteczny nastrój. Póki co jeszcze mi się nie znudziła, ale to też dlatego, że w rodzinnym domu nigdy nie było dominacji czerwieni na Święta. I teraz też nie będzie. Będzie za to wigilia w kameralnym gronie 27 osób z najbliższej rodziny, 12 dań w większości przygotowanych przez moją niesamowitą Babcię (w tym pewnie jakieś 200 pierogów z różnym nadzieniem), wspólne kolędowanie i pilnowanie Kubusia, żeby nie ściągał bombek z choinki i nie rzucał nimi o podłogę jak piłeczkami :)
Moi Drodzy, chciałam Wam życzyć, żeby te Święta Bożego Narodzenia były pełne radosnego świętowania. Tak naprawdę. I dziękuję, że jesteście, że czytacie, oglądacie i komentujecie. Dla Was podwójne uściski :)
Tutaj wszystko poza słomianymi ozdobami i czerwoną kartką wyszło spod moich rąk.
Kolekcja gwiazd (choć nie cała) - 5 na 11 zrobiłam sama.
Te ozdoby to 100% Gu czyli zamki błyskawiczne i stare swetry.
Część zawiesiłam na gałęzi (którą przewieszam z miejsca na miejsce i wszędzie mi się podoba :), reszta powędrowała na choinkę.
A to świąteczna wersja mojej mini-pracowni w salonie. Wszystko przygotowane do pakowania prezentów.
Moi Drodzy, chciałam Wam życzyć, żeby te Święta Bożego Narodzenia były pełne radosnego świętowania. Tak naprawdę. I dziękuję, że jesteście, że czytacie, oglądacie i komentujecie. Dla Was podwójne uściski :)