Naprawdę nie potrzeba wiele. Nie trzeba za każdym razem dwoić się i troić, obkupywać się co roku w nowe dekoracje czy wymyślać fikuśnych pisanek. Wystarczy ulubiony obrus, kilka kropel swoich kolorów, znalezione na pchlich targach wazoniki i doniczki, a w roli dekoracji... po prostu wiosna! Rośliny na chwilę pożyczone z balkonu, kwiatki zerwane przy drodze lub w parku, gałązki z przyciętych krzewów (Gorąco polecam uśmiechnąć się do sąsiadów lub panów zajmujących się np. zielenią miejską. Możecie być miło zaskoczeni, kiedy np. wrócicie do domu z całym naręczem gałęzi przyciętych specjalnie dla Was :). Do tego obok pastelowych, wieloletnich już pisanek, jajka w wersji saute i akcenty dziecięce, których jako mama nie potrafię i nie chcę sobie nawet odmówić.