Ten post powinnam raczej zatytułować: "O tym jak nie lubię się chwalić i zwlekałam z tym postem miesiąc". Taka właśnie jest prawda. Marcowe wydanie magazynu "Dom & Wnętrze" znalazłam w skrzynce równo miesiąc temu. A w środku... nie byle co, bo artykuł o wszystkich laureatach konkursu Blog Design, w tym o mnie z racji wyróżnienia w kategorii Do It Yourself. Jeśli chcecie przeczytać ten krótki fragment, w którym mówię co nieco o sobie, powiększcie zdjęcie. Mam nadzieję, że uda się to jakoś odcyfrować.
Na sobotnim spotkaniu blogerów BlogInTalk w Krakowie jednym z pierwszych tematów licznych rozmów było to, co naszym zdaniem lubią na blogach czytelnicy. Większość odpowiedziała zgodnym chórem, że "prywatę", czyli wszystko to, co mniej lub bardziej osobistego przemycamy na swojego bloga. Kiedy się nad tym zastanowiłam, to faktycznie uwiadomiłam sobie, że ja też lubię dowiadywać się czegoś o osobach, na których blogi wchodzę, bo dzięki temu są mi bliższe. Postanowiłam więc, że sama muszę przełamać lody (po dwóch latach chyba już czas) i trochę bardziej się otworzyć (bez obaw - blog nie zamieni się w pamiętnik, bo nadal jestem raczej introwertykiem i nie zamierzam dzielić się z Wami zdjęciami każdego mojego śniadania itp. ;). Potraktowałam więc zamieszczony dziś artykuł trochę jako punkt wyjściowy i spisałam kilka faktów o sobie. Jeśli chcecie mnie trochę poznać, to zapraszam do czytania :)
1. Nie lubię pisać o sobie. Chyba właśnie dlatego ciągle nie zmobilizowałam się, żeby napisać choć kilka słów o sobie i zamieścić w bocznej kolumnie bloga pod swoim zdjęciem. Kiedy pani redaktor z "Dom & Wnętrze" napisała do mnie z pytaniami, odpisałam, że najchętniej udzielę odpowiedzi mailowo a nie telefonicznie. Żałowałam tego później przez kilka wieczorów, kiedy ślęczałam nad komputerem i próbowałam sklecić coś o sobie. Ok, skleciłabym pewnie szybciej, ale moje filologiczne wykształcenie nie pozwalało mi na wysłanie czegoś bez ładu i składu.
2. Moja Mama śmieje się, że jestem dokładnie taka, jak ona w moim wieku. Pomimo tysiąca obowiązków, małych dzieci na głowie, ona też zawsze miała w głowie setki projektów do zrobienia i wykorzystywała każdą wolną chwilę na ich realizację. Ostatnio nawet znalazła jakiś swój stary zeszyt z zapisanymi pomysłami, rysunkami projektów itp. Moje zeszyty i notesy są łudząco podobne :) Muszę tylko w końcu założyć jeden jedyny taki zeszyt, bo póki co mam ich kilka i nie zawsze wiem gdzie co zapisałam i gdzie jest najbardziej aktualna lista "to do". Ostatnio, kiedy spędzałam tydzień u rodziców, oczywiście nie potrafiłam się powstrzymać przed zabraniem tony swoich rzeczy do tworzenia, czy też jak mówi moja siostra: "dziabania" ;). Zamiast odpoczywać (a przydałoby się w końcu znaleźć na to czas w końcówce 8. miesiąca), ja wybierałam hmm... aktywny odpoczynek z szydełkiem w ręku czy przy maszynie do szycia. Całe szczęście nie miałam pod ręką szlifierki ani farb, bo kto wie, co bym jeszcze wymyśliła?
3. Nie pisałam tu chyba nigdy o tym, jak zaczęła się moja przygoda z blogowaniem. Urządzaniem wnętrz i ich dekoracją interesowałam się właściwie od
zawsze, najwcześniejsze wspomnienie jakie mam z tym związane to
urządzanie domku dla lalek meblami zrobionymi z kolorowych gąbek. Od
samego początku podstawówki aż do końca liceum chodziłam na zajęcia
plastyczne i to z pewnością miało ogromny wpływ na moje poczucie
estetyki, kreatywność i potrzebę upiększania wszystkiego dookoła. Moje wnętrzarskie i dekoratorskie zapędy przybrały na sile, kiedy 2,5
roku temu urodziłam Kubę. Prawie cały czas spędzałam w domu, więc on
naturalnie stał się moim polem do popisu. Śledzone dotychczas blogi modowe poszły prawie
całkiem w odstawkę, kiedy jednego wieczoru odkryłam jakiś pierwszy
polski blog wnętrzarski, stamtąd kolejny... i tak się zaczęło. Wcześniej
nie miałam pojęcia, że takowe w ogóle istnieją. Odwiedziny na blogach
uświadomiły mi, że przecież "ja też tak mogę", też mam pomysły, też mam
co pokazać i że może warto podzielić się tym z kimś więcej niż tylko z
rodziną i przyjaciółmi, którzy nas odwiedzają w domu. Teraz, choć blogowanie zajmuje ogromną ilość czasu (którego mam bardzo mało) i energii (której obecnie mam jeszcze mniej), byłoby mi bardzo ciężko z niego zrezygnować. Mam więc nadzieję, że wraz z pojawieniem się na świecie naszego drugiego synka (to już za miesiąc!) blog nie padnie, a ja znajdę trochę czasu na to, żeby tu bywać. Podobno przy dwójce dzieci łatwiej się zorganizować, prawda to? :)
4. Zapytana przez redaktorkę magazynu o zainteresowania, hobby i czas wolny odpowiedziałam, że u mnie to wszystko to RODZINA :) Taka jest prawda, choć może to brzmi banalnie. Na co dzień jestem przede wszystkim mamą i poza pracą na swoich kilku "etatach" (w firmie i nie tylko) niewiele mam już wolnego czasu. Ale kiedy zdarzy się wolne popołudnie czy niedziela (niedziele są w całości dla nas i staram się nie robić wtedy nic związanego z pracą), to spędzamy je razem i czuję, że TO JEST TO! :)
Na koniec mały bonus tego, że piszę tego posta już od dobrych kilku dni. Jak już wspomniałam, w sobotę byłam na spotkaniu BlogInTalk ogranizowanym przez naszych niezastąpionych Magdę i Piotra i mogę Wam pokazać nasze pamiątkowe zdjęcie grupowe, które zatytułowałam: "12 kobiet i 1 chłopiec w brzuchu". Nie będziecie mieć problemu ze znalezieniem mnie na zdjęciu...
Gu