Ona już idzie. To pewne! Bo gdyby nie była już blisko, to skąd tak znienacka pojawiłyby się te zielone listki na przyniesionych do domu gałązkach? Skąd przyszedłby mi do głowy pomysł, żeby pożyczyć z pokoju chłopców kulkową girlandę i powiesić... nad komodą w salonie? Skąd pojawiałyby się te dziesiątki nowych pomysłów na to, co wydziergać z kolorowych włóczek? (no dobra, akurat pomysły to przychodzą gromadnie bez względu na porę roku) I w końcu skąd to natchnienie, żeby ekspresową półgodzinną drzemkę Frania poświęcić nie na zasłużony odpoczynek z kawą na kanapie, ale na bieganie z aparatem po domu i robienie zdjęć?
Wiosna już idzie. Nie może być inaczej, skoro już od stycznia cała wnętrzarska blogosfera przywołuje ją rozkwitającymi szafirkami, hiacyntami i żonkilami. A teraz jeszcze bazie, listki na gałązkach i KOLORY, a ona naprawdę już nie będzie miała wyjścia... Kto się przyłącza do przywoływania mojej ukochanej pory roku?
Girlandę z filcowych kulek możecie kupić w moim sklepie - jak widać sprawdza się nie tylko w pokojach dziecięcych ;)
Tablica z typografią "Excuse the mess..." to prezent handmade, który dostałam na urodziny od Męża mego (to motto takie życiowe, no nie?)
dąb Franciszek - TUTAJ dowiecie się skąd się u nas wziął
miętowa półka - TUTAJ zobaczycie jej przemianę i wersję z szufladkami, a TUTAJ jadalnię w całej okazałości (choć w wersji nieco nieaktualnej)
ceramika Bloomingville - w całej okazałości w TYM wpisie
Pozdrawiam Was serdecznie z ferii zimowych, które są do wczoraj były zimowymi tylko z nazwy. Tak, tak... wczoraj po tym, kiedy napisałam tego posta, w nocy spadł u nas śnieg. Widać zima jednak tak łatwo się nie poddaje...
Do zobaczenia przy okazji kolejnych wiosennych wpisów!
Gu