Powinnam właściwie zatytułować ten post "Moja wyprawa na warsztaty fotograficzne". Bo chyba można tak nazwać "wypad" do Warszawy, kiedy podróż w obie strony trwa dwa razy więcej niż samo spotkanie. Ale warto było, warto... I nawet to, że spóźniłam się pięć minut na powrotny autobus, że musiałam czekać półtorej godziny na kolejny, że stawiając ostatnie kroki do mieszkania mało miałam czucia w stopach od tego mrozu... to wszystko nie było w stanie popsuć mi humoru i nie sprawiło, że choćbym przez minute pomyślała "że też mi się chciało tam pchać..." Nie, moi drodzy, wręcz przeciwnie. To było takie dobre spotkanie, w tak świetnej atmosferze, z takimi wspaniałymi ludźmi, że już od momentu, kiedy stamtąd wyszłam, zaczęłam myśleć o tym, że już chcę je powtórzyć. To moje pierwsze spotkanie z innymi blogerami, więc zrozumcie moje zachwyty. Najpierw bywa się u kogoś w domu (ja przynajmniej tak się czuję odwiedzając wnętrzarskie blogi), wymienia komentarze czy maile, żeby w końcu się spotkać po raz pierwszy twarzą w twarz i przywitać, jakby się znało od dawna. Mam ciągle niedosyt rozmów, bo czasu jednak dużo nie było ze względu na warsztaty (świetne warsztaty!) i to, że musiałam wyjść wcześniej, ale mam nadzieję, że będzie jeszcze niejedna okazja na to, żeby się nagadać :)
Nasza sobotnia ekipa. Jak to skomentował Wojtek Łazarowicz: "towarzystwo nieliczne, ale śliczne"
Od lewej u góry: Dominika, Tynka, Anicja, Magda, Piotr, Jacek (za nimi), Justyna, Dagmara i Ola, Marta, nasi gospodarze Filip i Kasia,
fot. Wojtek Łazarowicz
Spotkanie odbyło się w showroomie FormaZone, gdzie bardzo serdecznie nas przyjęto. Kasia i Filip krótko opowiedzieli o swoim sklepie, o markach, które odkryli i z którymi współpracują, a następnie razem z nami wysłuchali prezentacji Wojtka Łazarowicza, który został zaproszony, aby podzielić się z nami swoją wiedzą i przekazać sporo cennych wskazówek. Wojtek zwracał uwagę na wiele istotnych kwestii, których byłam do tej pory mniej lub bardziej świadoma. Po prezentacji na konkretnych przykładach jestem teraz zdecydowanie bardziej wyczulona na niektóre kwestie, co nie znaczy, że tak łatwo od razu było przekuć teorię na praktykę. Chyba po prostu trudniej mi robić zdjęcia gdzieś indziej niż u siebie, gdzie dobrze znam wszystkie kąty i przedmioty, a pomysły na zdjęcia i aranżacje przychodzą same nie wiadomo kiedy. Wy też tak macie?
Dagmara, Marta i Lu w akcji... a Piotr nadzoruje przebieg warsztatów ;)
A poniżej kilka moich warsztatowych ujęć. Myślę jednak, że potrzeba mi jeszcze trochę czasu i praktyki, żeby oswoić się z wszystkimi wskazówkami i dobrze zastosować je w praktyce. A to już będę robić na co dzień w domowych pieleszach :)
Mam nadzieję, że następne spotkanie już niedługo (Piotrze, są już jakieś plany?) i że będę mogła na nie przyjechać. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, z którymi miałam okazję się spotkać w sobotę i mam nadzieję, że następnym razem będzie nas jeszcze więcej.