Cały czas się do siebie śmieję, kiedy nazywam ten malutki kawałeczek mieszkania jadalnią. Ale trzeba przyznać, że teraz, w nowej odsłonie dużo bardziej zasługuje na to miano, bo zdecydowanie nabrała charakteru. Moi Drodzy, oto moja nowa pastelowa jadalnia:
Osiągnęłam dokładnie taki efekt, jaki planowałam: przez zestawienie trzech różnych kolorowych krzeseł w tym samym stylu (we wnętrzarskiej blogosferze znane są jako "patyczaki" czy "szczebelkowce") i zawieszenie małej miętowej półeczki na kuchenne drobiazgi nasza jadalnia wygląda trochę jak wyjęta z jakiegoś małego drewnianego domku gdzieś w Skandynawii. Wiecie: kolorowe krzesła, najlepiej każde z innej bajki i nadgryzione zębem czasu, do tego półki i półeczki (najlepiej vintage) eksponujące przeróżne talerze, kubki i inne naczynia używane na co dzień przez domowników.
Nowa jadalnia przede wszystkim zwraca uwagę kolorami. Może dla niektórych dzieje się tu zbyt dużo, ale ja się kolorów nie boję. Uważam, że póki trzymam się tych samych barw przewodnich w całym mieszkaniu, nie grozi nam pstrokaty miszmasz. A konsekwencję w doborze kolorów możecie zobaczyć jak na dłoni przeglądając ostatnie posty. A co jeśli kolory w jadalni się znudzą? Cóż, krzeseł u nas pod dostatkiem, więc zawsze można zamienić je miejscami z tymi bardziej stonowanymi. Natomiast o potencjale aranżacyjnym miętowej półki sami zaraz będziecie mogli się przekonać.
Aby podsumować całą metamorfozę, cofnijmy się w niedaleką przeszłość i zobaczmy jak było przed:
Jak widać, na miejscu pozostał tylko stół i zegar. Natomiast jeśli chodzi o elementy, które się zmieniły, to też nie jest ich jakoś bardzo dużo: do przemiany wnętrza wystarczyła wymiana krzeseł, zawieszenie półki i nowych zasłonek. I co ważne, wcale nie wymagało to dużych nakładów finansowych. Trzeba tylko... mieć trochę czasu i umieć czerpać przyjemność z malowania :)
Główni bohaterowie metamorfozy to niewątpliwie żółte krzesło i miętowa półka, które pomalowałam farbami marki Tikkurila (o czym pisałam dokładnie tutaj). Ponadto w jadalni zagościło turkusowe krzesło oraz nowe białe dziecięce krzesełko, które chyba nie mogło lepiej wpasować się stylem, prawda? W miejsce przyciągających wzrok zasłon w niebiesko-szare pasy pojawiły się delikatne zasłonki z drobne biało-szare prążki. Wybrałam materiał w stonowanej kolorystyce i o takiej grubości, żeby po pierwsze uspokoić trochę tę kolorową przestrzeń, a po drugie zyskać trochę więcej światła. I choć z szyciem było trochę zabawy, to jestem bardzo zadowolona z efektu, bo zasłonki doskonale zdają egzamin.
Miętowa półka w wersji z szufladkami (powyżej) i bez (poniżej)
Jak widać, możliwości aranżacyjne półki są nieograniczone, więc nie mam obaw, że mi się znudzi. Zrobiłam już nawet przymiarkę do świątecznej aranżacji, ale pokażę Wam wszystko w swoim czasie :)
Na koniec małe przypomnienie tego, jak wyglądali moi bohaterowie w poprzednim życiu. Mam nadzieję, że będzie to też zachętą dla Was, żeby wziąć farbę, pędzel i odmienić jakiś stary mebel czy drobiazg. Ja, gdybym tylko miała co malować (i gdzie to wszystko trzymać), to chyba nie rozstawałabym się z pędzlem. Takie metamorfozy wciągają :)
Półka ze sklejki pomalowana farbą Tikkurila Everal Aqua Semi Matt, kolor G371
Krzesło oszlifowane i pomalowane farbą Tikkurila Everal Aqua Semi Matt, kolor H302
46 komentarze
Miło jest w końcu dojrzeć więcej kolorów, bo na większości blogów panują kolory neutralne ;-) Ja też kocham kolor i podziwiam tych, którzy konsekwentnie trzymają się tych neutralnych barw i pięknie to u nich wygląda, ale ja bym nie potrafiła tak. Niech żyje kolor! :-) A w takiej kuchni kawę można wypić z przyjemnością :-D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam tak samo jak Ty :) Kocham kolor i choć monochromatyczne wnętrza bardzo mi się podobają na zdjęciach, to wiem, że sama bym nie wytrzymała choćby bez kropli koloru :) Pozdrawiam ciepło!
Usuńcudnie bawisz sie kolorami a półeczka w nowej odsłonie jest cudowna:-))
OdpowiedzUsuńpzdr
Lubię takie zabawy :)
Usuńświetna metamorfoza :) zdecydowanie na plus - krzesła wyglądają extra!
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńSuper wyszło i tak wiosennie jak na obecna porę roku :)
OdpowiedzUsuńFakt :) Ale niedługo zamienię żółte krzesło z czerwonym, dodatki też i zrobi się bardziej zimowo-świątecznie
UsuńCudna:) z tak ładnej jadalni nie wychodziłabym chyba w ogóle ;)
OdpowiedzUsuńMnie też dużo przyjemniej w niej teraz siedzieć :)
UsuńPiekna kuchnia, bardzo radośnie i przytulnie. Super efekt z tymi pastelowymi krzesłami
OdpowiedzUsuńDzięki :) Docelowo w naszym przyszłym domu każde krzesło będzie inne i już teraz robię sobie tego namiastkę :)
UsuńPięknie tak kolorowo :) Zupełnie inaczej :)
OdpowiedzUsuńNooo, fajnie zobaczyć jak niewiele trzeba do takiej zmiany, nie? :)
Usuńuwielbiam to Twoje kolorowe-pastelowe wnętrze:)
OdpowiedzUsuńDzięki! I dziękuję za wyróżnienie i zaproszenie do zabawy. Chyba jednak nie dam rady się wyrobić czasowo, żeby dalej pociągnąć, ale to było bardzo miłe. Pozdrawiam ciepło :)
UsuńJest przepięknie przytulnie, radośnie, ja wpadam na kawkę w takim miejscu mogłabym siedzieć i siedzieć i napawać się tym cudnym widokiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWpadaj, wpadaj :) Tylko u mnie o długie siedzenie trudno, bo od razu synek ciągnie za rękę i wciąga do jednego ze swoich pomysłów :)
UsuńMetamorfoza baardzo na plus.. I wolę tą wersję niż poprzednią. Zgadzam sie z tobą , ze poki trzymasz sie kolorów przewodnich wszystko wygląda na zgrane i poukładane :D Ja z malowania czerpie duzo przyjemnosci.. wrecz sie relaksuje ;))) ps. to białe krzesełko momentami na zdjeciach wygląda na bladoróżowe ;) coś chyba o ciepłej barwie musiało niego stac jak robiłas zdjecia i tak go "zafarbiło" ;))
OdpowiedzUsuńJa dużo bardziej wolę tą nową jadalnię. Jest dużo bardziej moja, a nie taka... zwykła ;) Z malowaniem mam podobnie, radochy co niemiara :) A patrzenie na efekt końcowy - jeszcze więcej! U mnie krzesełko jest białe, ale to o czym piszesz jest bardzo możliwe, bo za nim jest ciąg szafek w bardzo ciepłym odcieniu drewna i to chyba ich sprawka ;)
UsuńJa piszę się na kawę!
OdpowiedzUsuńDziś za późno, może jutro po obiedzie? ;)
UsuńJak u Ciebie wiosennie tej zimy:) ślicznie!
OdpowiedzUsuńPo prostu wiosna w sercu cały czas :)
UsuńKochana metamorfoza rewelacyjna:) co tu dużo pisać efekt jest świetny :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)***
Dziękuję pięknie :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńSuper! :) a gdzie miesz? bo zamierzam skorzystać z zaproszenia ;)
OdpowiedzUsuńmiesz=mieszkasz
UsuńOdpisuję z tygodniowym opóźnieniem, ale zaproszenie ciągle aktualne :) PS. W Krakowie :)
Usuńpięknie :-)
OdpowiedzUsuńAleż śliczne te kolorki :)
OdpowiedzUsuńPólka i krzesełka najlepsze! Dzięki takim zmianom kuchnia nabrała charakteru, jest po prostu cudowna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://archpassiondesign.blogspot.com/
Pięknie :) chciałbym umieć wyczarowywać styl w moich pokojach... ale na wszystko przyjdzie czas :)
OdpowiedzUsuńSię wie! Widzisz, ja dopiero teraz po trzech latach w tym mieszkaniu miałam pomysł na ten kąt :)
UsuńŚwietny dobór kolorów! Bardzo kobieco się zrobiło, nic tylko zasiąść do porannej kawy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas!
Dziękuję :) Kobieco czy nie, moim chłopakom się podoba :)
Usuńświetna jadalnia:) krzesła są fajnym dodatkiem no i te kolory...cudo.
OdpowiedzUsuńświetne te kolory!
OdpowiedzUsuńślicznie! gdzie można upolować takie cudne krzesła?
OdpowiedzUsuńNa Allegro, OLX, targach staroci albo... na strychu u babci ;) A bardzo możliwe, że już niedługo będę miała kilka na zbyciu, więc zaglądaj :)
UsuńSuper wyszło dodatki urocze pozdrawiam Marta
OdpowiedzUsuńO rany jak tu pieknie u ciebie :) Mam salon w identycznych kolorach :) Tzn mialam, bo na zime wyprowadzil sie u nas zolty, a wprowadzil czerwony :) Dlugo marzyla mi sie czerwien na swieta :) No i udalo sie :) Zapraszam w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńCześć :) Nie wiem jak to zabrzmi, ale ja dobrze znam Twój salon :) I Twojego bloga też, tylko chyba jeszcze nie zebrałam się, żeby jakiś komentarz skrobnąć. A nowy wystrój baaardzo w moim guście - sama mam podobny pomysł na kolorystykę na Święta :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńTak pięknie ! :)
OdpowiedzUsuńPiękne kolory. Przepiękne krzesełka. Jak się kolor znudzi to można ciachnąć na inny. Ja też mam taką wielką jadalnię i pełni jeszcze trochę funkcję pracowni. To dopiero meksyk:) Mówię, że jest skondensowana:) Rzut beretem do kuchni i szumnie nazwanego salonu. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://pastelowonabialym.blogspot.com/2015/01/nie-taka-komoda-straszna-jak-ja-pomaluja_17.html
Ale fajnie wygląda, jestem po wrażeniem, że można to tak fajnie zrobić.
OdpowiedzUsuń