DIY

Jak jednym meblem zmieniłam cały pokój - metamorfoza kredensu

07:30



Naprawdę lubię to mieszkanie i to, że choć je tylko wynajmujemy, niemal w dziewięćdziesięciu procentach udało nam się je urządzić po naszemu. Po tych kilku latach, kiedy przyzwyczailiśmy się już do łazienki i kuchni (których remont nie wchodził w grę, bo były przecież nowe), po wielu drobnych zmianach, dzięki którym czuliśmy się coraz bardziej u siebie, po dochodzeniu tak naprawdę do własnego, ulubionego stylu w urządzaniu, pozostawało dla mnie ciągle tylko jedno "ale". Ten widok z kanapy...


Regałowa frustracja

Frustracja to może dużo powiedziane, ale prawa jest taka, że męczyły mnie trochę te regały z kilku powodów - mniej i bardziej wydumanych:
- były takie... zwykłe i trochę za bardzo zaczęły mi przypominać przepełnioną meblościankę;
- za dużo się na nich działo (wiadomo - nie od początku tak było, ale z biegiem lat obrasta się w rzeczy niczym w tłuszczyk po świętach);
- wizualnie zabierały za dużo przestrzeni (w bieli wyglądałoby to całkiem inaczej);
- były zrobione z płyty i choć całkiem dobrej jakości, to jednak odkrywam w sobie coraz więcej z drewnofila i mniej podobają mi się wszelkie imitacje drewna.

Zaznaczę, że to jest oczywiście widok idealnego porządku na tych regałach. To, co działo się na co dzień, kiedy odkładaliśmy tam rzeczy na szybko i nie na swoje miejsce, możecie sobie z pewnością wyobrazić.

Długo powstrzymywałam się z jakimikolwiek roszadami meblowymi w tym miejscu z kilku powodów - głównym była majacząca jeszcze kilka lat temu wizja budowy domu, wobec której kupowanie nowych mebli do tego mieszkania wydawało mi się pozbawione większego sensu. Co innego gdybym wiedziała, że to co kupię, na pewno zabiorę ze sobą do nowego domu...
Po drugie, nie miałam konkretnego pomysłu na mebel (lub meble), które będą miały w sobie "to coś" i jednocześnie będą tak pojemne jak obecne regały, w których musieliśmy zmieścić prawie całość naszego książkowo-płytowo-włóczkowego dobytku (vivat małe mieszkania!). Po jakimś czasie okazało się jednak, że pomysł owszem był w mojej głowie już od dawna, ale musiał wskoczyć na odpowiednie tory mojego myślenia.

Marzenie o kredensie

Jeszcze nawet nie było mowy o żadnym domu, a ja już wiedziałam, że jeśli kiedyś, kiedykolwiek będziemy go mieć - musi stanąć w nim kredens. Na pewno do tych marzeń w dużym stopniu skłoniła mnie Ewa z Minty House zdjęciami cudnych aranżacji na swoim białym kredensie (ech, to kawał pięknej blogowej przeszłości - pamiętacie jeszcze?). Z roku na rok przybywało u nas kolorowej ceramiki, a ja żyłam marzeniem, że kiedyś doczekam się swojego kredensu na jej wyeksponowanie. 

I choć wiedziałam, że nie mam aktualnie na niego miejsca, przeglądałam sobie czasem różne aukcje internetowe i ogłoszenia, ot tak, żeby sobie popatrzeć na różne kredensy. Wiem, brzmi bezsensownie, ale jak się okazało - nie do końca. Bo oto któregoś dnia, kiedy zawęziłam wyszukiwanie do terenu Krakowa, znalazłam! To był kredens staruszek, o prostej sylwetce, taki w sam raz: nie za babciny, a jednak trochę inny od popularnych mebli. Były tylko dwa 'ale'. Przede wszystkim jego stan, który wskazywał na konieczność fachowej renowacji stolarskiej (czyli coś znacznie więcej niż moje zabawy ze szlifierką i pędzlem). A po drugie - cena, która biorąc pod uwagę jego stan była po prostu dla mnie zaporowa. Właściwie nie pamiętam, dlaczego w tamtym momencie tak bardzo nakręciłam się na ten kredens, którego i tak nie miałam ani gdzie postawić ani gdzie odnowić. Pamiętam za to, że wtedy na OLX pod hasłem 'kredens' w Krakowie pokazało mi się jeszcze jedno ogłoszenie:



Tak, wiem - to przecież tylko stara Ikea, w dodatku z dość popularnej serii. 
Ale...
Skuszona bardzo niską ceną jak za drewniany mebel (pięciokrotnie niższą od wspomnianego starego kredensu) zaczęłam myśleć i wyobrażać go sobie w całkiem innym kolorze, z innymi uchwytami i w naszym mieszkaniu. Dopiero wtedy olśniło mnie, że kredens nie musi wcale stać w kuchni i być miejscem przechowywania naczyń. Może być za to odpowiedzią na moje regałowe frustracje i pomieścić np. wszystkie moje rzeczy do tworzenia tak, żeby ich większość była schowana za drzwiczkami w głębokiej szafce (bardziej pojemnej niż dotychczasowe regały), a część może być wyeksponowana w witrynie. Ot, taka tam wariacja na temat kredensu będąca jednocześnie najbardziej spersonalizowanym elementem wystroju naszego mieszkania. Od pomysłu do zakupu nie minęło wiele czasu, dużo dłużej zajęło mi jednak zabranie się za rzeczoną personalizację mebla i za publikację wpisu o nim ;)



IKEA Hack czyli jak ze zwykłego sieciówkowego mebla zrobiłam coś na wskroś mojego

Śmiem twierdzić, że meble z Ikei są niemal stworzone do wszelakich przeróbek, a biorąc pod uwagę jak są powszechnie dostępne do kupienia z drugiej ręki np. na OLX - okazji do metamorfoz jest naprawdę sporo. To, co mnie pomogło w podjęciu decyzji o kupnie tego konkretnego mebla to fakt, że wszystkie ikeowskie meble można łatwo rozkręcić, co pomaga nie tylko w transporcie, ale i w szlifowaniu. Pierwszy aspekt był bardzo istotny, bo przestrzeń i możliwości czasowe na zajęcie się kredensem miałam tylko w moim rodzinnym domu, oddalonym o dwie godziny drogi od Krakowa. Tak dużego mebla w całości nie miałabym tam nawet jak przewieźć, nie mówiąc o zmieszczeniu go w piwnicy rodziców. Co innego kredens rozłożony na części pierwsze - transport w naszym samochodzie nie był problemem, a i samo szlifowanie oraz późniejsze malowanie pojedynczych deseczek było znacznie prostsze niż gdyby był to mebel w całości.

Praca nad kredensem zajęła mi tydzień. Szlifowałam prawie wszystkie elementy do surowego drewna, a później malowałam małym gąbkowym wałkiem dwoma warstwami emalii akrylowej. Decyzję odnośnie koloru podjęłam wyjątkowo szybko - biel odrzuciłam od razu i choć lubię białe meble, bo są świetną bazą dla kolorowych dodatków, wydawało mi się, że ten konkretny, dość popularny mebel będzie w bieli wyglądał... zwyczajnie ;) Wiedziałam, że musi być kolor przez duże K i choć na początku kusiły mnie jakieś intensywne turkusy, rozejrzałam się po mieszkaniu i stwierdziłam, że to jednak byłoby za dużo (bo jak wiecie, turkusu u mnie i tak sporo w dodatkach czy na mniejszych meblach). Stanęło więc na dużo bardziej stonowanym i według mnie idealnym kolorem dla tego mebla - delikatnym szaro-niebieskim odcieniu, który nie rzuca się od razu w oczy, ale świetnie komponuje z "moją" paletą barw w mieszkaniu. 

Ale kolor to nie wszystko. Wymieniłam też uchwyty przy witrynie na ceramiczne gałki (dolny zamek zostawiłam oryginalny ze względu na możliwość zamykania na kluczyk - wierzcie mi, przydaje się, i to bardzo!)


No i na koniec wisienka na torcie czyli coś, co było dla mnie największą zagwozdką w całej tej metamorfozie - wzorzyste "plecy" witryny. Wymyśliłam sobie, że sam kolor na meblu nie wystarczy. Żeby kredens był bardziej oryginalny i bardziej "mój", chciałam znaleźć jeszcze jakiś subtelny wzorek na tylną ściankę witryny. Nie podejrzewalibyście ile się tego naszukałam. Ale że szukać i wynajdywać takie rzeczy lubię, to zrobiłam rozległe badanie rynku. 

Opcji jest co najmniej kilka:
- tapeta (największy wybór ładnych wzorów, ale i najbardziej kosztowna opcja, jeśli akurat nie macie resztek tapety albo nie planujecie tapetować ścian w mieszkaniu);
- okleina meblowa (wybór niby duży, bo teraz zamawia się dowolny nadruk z banku grafik, ale wśród ich tysięcy nie potrafiłam znaleźć czegoś, co byłoby naprawdę 'wow' i było w drobny deseń);
- papier samoprzylepny (ciekawe bywają czasami np. w Flying Tiger Copenhagen) ;
- wzorzysta tkanina (choć nie wiem jak z przyklejaniem jej do mebla);
- papier prezentowy (Bingo!)

Trzeba jednak zwracać uwagę na jakość oraz gramaturę papieru (najlepiej, żeby był grubszy i matowy), a i wybór poza sezonem świątecznym w sklepach internetowych jest ograniczony. Jest jednak jedno miejsce, w które można iść w ciemno w poszukiwaniu oryginalnych produktów papierniczych - Rzeczownik. Tam właśnie znalazłam dwa ostatnie arkusze papieru pakowego w subtelny kwiatowy deseń w dokładnie moich kolorach. Papier sklejony z tych dwóch arkuszy pasował do mojego kredensu dosłownie co do milimetra - 'przeznaczenie' to naprawdę mało powiedziane ;) 


Na wypadek, gdyby interesowało Was to od praktycznej strony, podpowiadam, że dwa arkusze dopasowałam wzorem ze sobą i skleiłam klejem magicznym w sztyfcie, a do przyklejenia całego tak stworzonego arkusza do tyłu kredensu wykorzystałam naklejki do wklejania zdjęć do albumów (czyli kawałki dwustronnej taśmy bardzo sprytnie odklejane i wygodne w użyciu). Przykleiłam po kilka naklejek po zewnętrznej krawędzi arkusza i delikatnie dopasowałam do tylnej części kredensu.


Efekt końcowy metamorfozy kredensu

Co tu dużo mówić - to jest to! Na zdjęciach przez brak szerszego kadru nie widać tego efektu, który było widać gołym okiem po naszym przemeblowaniu. Przez wstawienie kredensu cały pokój momentalnie się zmienił - zrobiło się dużo jaśniej, bardziej przestronnie, o walorach estetycznych i dużo ciekawszym widoku z sofy nie wspominając. Ten kredens to teraz moje oczko w głowie i cieszy mnie zarówno to, że jest taki niesztampowy i wprowadza trochę oryginalności do naszego domu, jak i to, że tak wiele mówi o mnie samej. Personalizacja wnętrz level master!






Gdyby kogoś ciekawił los starych regałów, uspokoję Was, że udało mi się je wszystkie dość szybko sprzedać (kolejna zaleta mebli Ikea), a na ich miejsce kupiłam póki co jeden szeroki regał Billy, ale w bieli. Tak jak się spodziewałam, kolor zrobił dużą różnicę i pomimo sześciu półek pełnych książek i płyt, całość wygląda dużo lżej niż poprzednik w brzozowej okleinie. 

Jaka stąd lekcja ode mnie na dziś? Nie marnujcie czasu na wkurzanie się na własne mieszkania i to, co się Wam w nich nie podoba. 
 
Mebli nie musicie wyrzucać, można je teraz tak łatwo sprzedać (wiem, co mówię - w przeciągu ostatniego roku pozbyłam się m.in. regałów, sofy i stołu), a w ich miejsce sprawić sobie coś, co autentycznie będzie Was cieszyć.

Chciałabyś też dodać do swoich wnętrz jakiś niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju mebel? 

W moim kursie online Nowe życie starego mebla pokażę Ci jak to zrobić krok po kroku.

 Kliknij TUTAJ, żeby dołączyć do kursu online Nowe życie starego mebla.

 

  • Share:

You Might Also Like

40 komentarze

  1. Szczerze? Zachwycająca zmiana i w życiu bym nie pomyślała, że to mebel z ikea! :D Ale sama też uwielbiam ikeahackowanie, więc tym bardziej mi się podoba! :) No i tak pięknie zaaranżowałaś środek - cudo! Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Czyli mój zamysł osiągnięty - nabrać wszystkich, że to nie mebel z sieciówki ;)

      Usuń
  2. Wow wygląda pięknie! Cudowny kolor i ta tapeta w środku - po prostu miodzio :) Szczerze mówiąc mam taki stary mebel w kuchni ale ciemny, ciężki, dębowy. Teraz to mi się marzy coś mniejszego i lżejszego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Kolor potrafi zmienić mebel nie do poznania, więc wiesz... do dzieła!

      Usuń
    2. Tak masz rację tylko wiesz to jest bardzo masywny mebel, cały z drewna i nawet przemalowany na jasny kolor chyba pozostałby ciężki wizualnie.

      Usuń
    3. A jeszcze chciałam zapytać czym przyklejałaś ten papier pakowy do pleców kredensu? Klejem do tapet czy jakiś innym? Natchnęłaś mnie aby urozmaicić plecki w moim kredensie co w gościnnym stoi ;)

      Usuń
    4. Moja mama przemalowała na szary gołębi kredens BRW, taki właśnie ciężki, masywny i też na początku byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu, a wyszła rewelacja!

      Usuń
  3. Przepiękny kredens! A ja już od dawna chciałam zapytać o półeczkę, skąd jest?:) i przy okazji o zegar, bo też mi wpadł w oko:)
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Półeczkę kupiłam już dobrych kilka lat temu w wersji surowej i pomalowałam (a tego sklepu już niestety nie ma), zegar dostałam w prezencie, ale wiem, że Ib Laursen miał podobne.

      Usuń
  4. Wow! Pięknyyyy!!! Mam podobny kredens, tylko z odsłoniętymi półkami. Stoi biedak w częściach, nieużywany... Chyba się zainspiruję :)Tylko czy ja tak potrafię? Pozdrawiam! Maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Działaj śmiało! To naprawdę nie jest tak trudne jak się wydaje. Grunt to oszlifować powierzchnię i malować dobrą farbą cienkimi warstwami, żeby nie było zacieków.

      Usuń
  5. It looks amazingly beautiful. I love the color...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Thank you dear, it's so nice to see you here :)

      Usuń
  6. Cudowny! Wygląda wspaniale. Też mi się teraz zmian zachciało. Idę na olx😉

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny kolor, genialny efekt - rozpłynęłam się w podziwie! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowność! Kolor kredensu wymiata, co to za farba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tikkurila Everal Aqua Semi Matt, kolor K491

      Usuń
  9. Piękna metamorfoza. Ja marzę o podobnej, ale kredensy z kuchni babci. Dużo dla mnie znaczy, ale trochę się boję. Jest zniszczony, ma że sto warstw farby. Mała się na niego woda z winy pęknięty rury. Biedaczek. Jak się za to zabrać? Czym wypełnić pęknięcia, usunąć starą farbę, jakiej użyć do pomalowania...Co z kolorem? Ceramiczne gałki już mam, każda inna i w tym jest ich urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to najfajniej, bo masz prawdziwy mebel z rodzinną historią. Nie miałam okazji robić tak gruntownej renowacji i nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że do ubytków można użyć szpachli do drewna, farbę można usuwać np. cyliną albo opalarką i oszlifować potem na gładko szlifierką oscylacyjną, a jeśli chodzi o farby to ja zawsze meble maluję wodnorozcieńczalną emalią akrylową, kolor najczęściej z wzornika (ostrzegam - odcieni jest tysiące).

      Usuń
    2. Wybór koloru nie będzie łatwy. Najpierw myślałam o białym, ale doszłam do wniosku, że fajnie wyglądałby w dwóch kolorach. Dół podobny do Twojego, a góra albo biała, albo bardzo jasny odcień tego dolnego. Blat drewniany, o ile to doczyszczę 😁

      Usuń
  10. Prześlicznie wyglada ten regał! Inspirujaca metamorfoza! A tak off topic, czy możesz zdradzić gdzie udało się Tobie kupić takie śliczne koszyki metalowe? Akurat właśnie takie byłyby idealne na moje włoczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszki mam już dobrych kilka lat - to marka Present Time i bywa czasem np. na Limango, ale wydaje mi się, że ma je też sklep shabbymaison.pl

      Usuń
  11. Gusia, to jest czad jakiś po prostu! Cuuudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak mówisz, to nie będę się kłócić ;) :D

      Usuń
  12. Wspaniały efekt!!!I ten kolorek taki cudowny,taki twój :)
    I to prawda- meble,nawet duże gabarytowo ale w kolorze białym, nie wydają się aż tak duże jakimi są i nie przytłaczają pomieszczenia ;p Wiem to z autopsji :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh dokładnie - taki mój :D Śmiem twierdzić, że to najlepszy wybór jaki mogłam dokonać.

      Usuń
  13. Wow! Wyszło przepięknie:) I jeszcze te kolorowe włóczki w środku... Cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie to właśnie taki mój craftowy kredens, ale w nowym domu będzie miał inną zawartość :)

      Usuń
  14. Pięknie zmieniłaś tradycyjny mebel. Brawo !. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowoczesne wydanie kredensu z przymrużeniem oka :)

      Usuń
  15. A wiesz ze mój kredens (biały😜) w sypialni to przeróbka mebla IKEA z tej samej serii? ;) Ttle ze komody.Wyszło przepięknie.Bardzo podoba mi się jego kolor. Brawo

    OdpowiedzUsuń
  16. Wspaniała przemiana.Czuję się zainspirowana.Zdradzisz tajemnicę gdzie nabywasz takie piękne dodatki jak gałki do mebli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo miło mi to czytać :) Gałki kupiłam już dobrych kilka lat temu z myślą, że kiedyś mi się przydadzą (miałam nosa ;). Duży wybór gałek znajdziesz na pewno w sklepie regalka.pl

      Usuń
  17. Miałam napisać coś ambitnego, ale tak mi się podoba, że brak mi słów :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Najpiekniejszy kredens jaki widziałam!

    OdpowiedzUsuń