Witajcie w premierowym odcinku długo wyczekiwanego serialu p.t. "Gu urządza nowy dom". Sama nie wiem czy będzie to melodramat, sitcom czy thriller, ale już po tym pilotowym odcinku zorientujecie się, że mamy tu do czynienia z tym, co lubię najbardziej w serialach i filmach - z zaburzoną chronologią (w mojej rodzinie funkcjonuje na nie określenie: "porypane"). Nie wiem jak lepiej mogłabym nazwać to moje urządzanie domu. No bo jak to jest, że nie mam jeszcze wybranych zwykłych szarych płytek na podłogę do łazienki (o armaturze i ceramice łazienkowej nie wspominając), wizja podłogi gdzieś tam dopiero się zaczyna klarować, budowa tak naprawdę jeszcze trwa (tynki itd.), a ja - ja mam już lampy! Coś, co normalni ludzie kupują na końcu, a nawet później (niech pierwszy rzuci kamień ten, kto nigdy nie mieszkał z gołymi kablami u sufitu), ja kupuję już teraz, zanim wykończeniówka jeszcze na dobre się zacznie. Wiem, śmieszne to jest, ale może przynajmniej po przeprowadzce będzie u mnie wisiało tylko dziesięć gołych kabli zamiast dwudziestu. No przyznajcie, jest to gra warta świeczki!


Prawda jest taka, że korzystam teraz z czasu na spokojne wyszukiwanie dodatków, którego przed samą przeprowadzką raczej nie będzie, nie mówiąc już o czasie po zamieszkaniu w nowym domu.  Odwiedzam więc teraz z doskoku sklepy internetowe i poznaję ich asortyment - a jest co - bo mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu jakoś do tej pory niewiele interesowałam się lampami i kupiłam ich raptem dwie. Aż do teraz. Moja żyłka poszukiwacza doszła do głosu i obok mebli, zaczęłam na OLX szukać też lamp. Strategia niezobowiązującego przeglądania ogłoszeń działa tu najlepiej, bo odpowiednie ogłoszenia same mnie znajdują i dzięki temu na przestrzeni ostatnich miesięcy udało mi się już nazbierać niemałą kolekcję lamp do nowego domu (patrz: zdjęcie powyżej - a to ledwie połowa). Co jest fajne - poza tym, że są to najczęściej egzemplarze niedostępne już w regulanej sprzedaży i w idealnym stanie - oczywiście cena. Dla przykładu - żadna z moich lamp z poniższego zestawienia nie kosztowała nawet 100 zł.




Nie mam zamiaru jednak polegać wyłącznie na moim szczęściu do wyszukiwania okazji. Odwiedzam sklepy i zbieram namiary na fajne lampy, a że trochę ich już nazbierałam, podzielę się z Wami. Dziś część pierwsza czyli lampy wiszące metalowe.