Wiem,
wiem... pokazuję ten pokój już po raz enty (i raczej nie ostatni), ale
nie będę się tłumaczyć - może poza tym, że wśród tych kilku wpisów na
temat tego pokoju nie pojawiły się ani raz zdjęcia, które
przedstawiałyby dokładnie to samo. To jest w tym pokoju właśnie
najlepsze - on się ciągle zmienia. I nie mówię tu o jakichś wielkich
rewolucjach i robieniu remontów co kilka miesięcy. Nie, tylko nowe
dodatki, naturalnie rosnące w liczbie zabawki i nieduże meble
pojawiające się ku zaspokojeniu zmieniających się ciągle potrzeb moich
rosnących synów. Minęły ponad trzy lata od urządzenia tego pokoju, a on
ciągle cieszy, podoba nam się i co najważniejsze - lubimy tu być całą
naszą czwórką. I tak sobie myślę, że to nie jest wcale takie oczywiste,
że rodzice czują się dobrze w pokoju dzieci - teoretycznie przecież
mógłby mnie tu np. wkurzać bajzel albo mogłabym dostawać oczopląsu od
feerii barw. Ale tak nie jest, choć wiem, że w przypadkach wielu
rodziców - owszem. Jak tego uniknąć? Spróbowałam zebrać w tym wpisie
trochę ze swojego doświadczenia zarówno jako projektantki tego pokoju,
jak i mamy chłopców, którzy w nim mieszkają. Nie są to jakieś "złote
zasady" projektowania dla dzieci, raczej subiektywny poradnik odnośnie
tego, co się sprawdziło u nas i to, co mam zamiar zastosować już
niedługo przy urządzaniu dwóch nowych pokoi chłopców w nowym domu.