Chciałam napisać coś ładnego, coś mądrego, ale wigilijna krzątanina w pełnym domu nie sprzyja pisaniu elaboratów. Słyszę jak na dole Kuba biega po korytarzu albo goni na czworaka małą Helenkę, jak Tereska i Zosia zniecierpliwione dopytują się kiedy w końcu Kacper zawiesi światełka na choince i będą mogły wieszać bombki (koniecznie kolorowe)... Nasłuchuję i chcę już do nich wracać, żeby uczestniczyć w tych...









Nie wiem, czy nie zaczyna się z tego robić jakaś moja dziwna tradycja... W zeszłym roku też na dzień przed Wigilią publikowałam posta o ręcznie robionych ozdobach, co pewnie sami przyznacie jest dość chybionym pomysłem, bo mało kto ma czas przed samymi Świętami na odwiedzanie blogów, a tym bardziej zabieranie się za robienie ozdób. No cóż, jak nie teraz, to może przyda się...










No dobra, czas się wziąć do roboty i zacząć robić jakieś ozdoby świąteczne. Na szczęście kilka muchomorków na choinkę mam już gotowych, ale chyba tylko dlatego, że przygotowywałam je miesiąc temu do jesienno-zimowego wydania magazynu Green Canoe Style. Także pewnie część z Was już widziała moją instrukcję jak je zrobić... ale za to nie na takich dużych zdjęciach i nie tak dokładnie krok...















Cały czas się do siebie śmieję, kiedy nazywam ten malutki kawałeczek mieszkania jadalnią. Ale trzeba przyznać, że teraz, w nowej odsłonie dużo bardziej zasługuje na to miano, bo zdecydowanie nabrała charakteru. Moi Drodzy, oto moja nowa pastelowa jadalnia: Osiągnęłam dokładnie taki efekt, jaki planowałam: przez zestawienie trzech różnych kolorowych krzeseł w tym samym stylu (we wnętrzarskiej blogosferze znane są jako "patyczaki" czy "szczebelkowce")...